Niedawno wpadł do kraju Ewaryst Małysza. Lat kilka przebywał on w Stanach, gdzie zarabiał dolary, które przesyłał rodzinie bardzo skrupulatnie. Rodzina mówiąc szczerze wykorzystała je bardzo mądrze, a to dzięki temu, że żona Ewarysta jest tak oszczędna, że aż chytra. Prawdziwa z niej krakowianka! No, ale co by nie gadać ich obejście przez te lata zmieniło się nie do poznania. No i rąk do pracy w tej rodzinie nie brak, dziewięcioro dzieci urodziła Daniela Ewarystowi. No i on teraz, żeby ciut bliżej rodziny być, załatwił sobie niezłą robotę bliżej, bez potrzeby latania nad oceanem. Postanowił też zabrać ze sobą do tej właśnie roboty czterech najstarszych synów i jedną córkę. I tu moi kochani muszę wyrazić swój podziw, jak to niektórzy ludzie potrafią sobie dobrze dzieciaki wychować, że nie tylko robotne są nad podziw, ale i posłuszne ojcu i matce. Otóż córka Ewarysta Zabarbia, niedługo dobiegnie trzydziestki, a to dla kobiety wiek graniczny! Od dawna mają się ku sobie z chorowitym synem Fortunaty Wacikowskiej Natanielem. Wodzą się oni i za rączkę i pod rączkę, ale jakoś przez te wszystkie lata do ołtarza im się dojść nie udało. No i teraz ojciec ją ze sobą zabrać postanowił, bo ktoś przecież musi tych wszystkich chłopów oprać i nakarmić, a kto by to zrobił lepiej niż siostra i córka? I w dodatku taniej. Zdecydowanie taniej.
Ja tam plotek nie lubię, ani w cudze rodzinne sprawy nie będę się wtrącać, ale wyobraźcie wy sobie, że dziewucha bez szemrania zgodziła się z ojcem w daleki świat pojechać, a Nataniela samiuśkiego we Fujarkach zostawić. Co jej się biedna Wacikowska za jedynakiem nie naprosiła, tego nawet nasza nauczycielka matematyki Daglezja policzyć by nie dała rady. Bo to jak wiadomo Natan od maluśkiego chorował prawie bez przerwy, a znajomość i zażyłość z Zabarbią dodała mu jakoś sił i chęci do życia do tego stopnia, że się nawet sportem zajął. Nie wierzycie? Mówiła mi kiedyś jego chrzestna matka Szybilska, że nawet piękny srebrny puchar dostał za zajęcie trzeciego miejsca w gminnych zawodach. I może nawet byłby zajął drugie, ale mu się ręka zatrzęsła i pion co z niej wypadł, potoczył się tak daleko, że go biedak znaleźć nie mógł, a tu jak na złość czas się skończył. Aha, zapomniałam wam dodać, że Nataniel Wacikowski jest naszym fujareckim mistrzem w warcabach stupolowych.
No więc jak już wspomniałam, matka za synem prosiła, prosiła, ale na razie nic nie wyprosiła. Na szczęście do wyjazdu zostało jeszcze trochę czasu, więc jest nadzieja, że córka Małyszy swoje postępowanie przemyśli i Nataniela nie ukrzywdzi. Przynajmniej ja taką nadzieję mam, a nadzieja jak wiadomo …
Ale mimo wszystko i co by się nie działo to jednak jestem z naszej Zabarbi dumna jak orlica. Prawdziwa z niej Fujarecczanka. Nieugięta i stawiająca najbliższą rodzinę ponad wszystko. Nawet ponad miłość do chłopa. I wiecie co? Stawiam sto do jednego, ze nawet jakby Natan już z nią po ślubie był, to i tak by za ojcem pojechała, bo to się moi drodzy nazywa zew krwi! I nawet nie myślcie, żeby się z dziewuchy śmiać. No bo zastanówcie się , jakby tak mus był i trzeba by było krew brać (tfu, tfu!), to od kogo byście brali? A? Od męża? Czy od braci, sióstr i ojców? No ! I widzicie sami.
Zresztą bo ja wiem? A może Zabarbi ten Natan już znudził się? Wątły taki, przygarbiony i chudzieńki jak leszczynowy kijaszek. Może to i zdrowiej będzie jak sobie kobita w świecie innego chłopa poszuka ? Zawsze to świeża krew przecież, a od srebrnego pucharu za warcaby dziecisków niestety nie przybywa. Nawet jeśli te warcaby są stupolowe.