Obserwatorzy

wtorek, 27 lipca 2010

No i się narobiło !

Starego mi te upały wykończyły. Zgotował się na amen. Doktory stwierdziły, że białko się w nim ścięło. Od gorąca.
Teraz będę miała żałobę, jak ci co w Rosji. Tylko, że ja to tak do końca nie wiem, czy on się mi po prostu zgotował, czy tez poległ jak tamci?

piątek, 23 lipca 2010

Upał 4

Tegoroczny upał solidnie się nam daje we znaki. Św. Leonardi leje nam ten wrzący krupnik na łby i dna z tego wielkiego gara jak nie widać, tak nie widać. A już nasze nieszczęsne fujareckie inwestory, co to liczyły na letniakach zarobić zaczynają powoli straty liczyć.

No bo dzikie konie Małyszy to ani chybi głodne po łące łażą , skoro mąż Ciesielskiej, w sąsiedniej wsi dla swej chabety trawę podkaszać jeździ. Nikt tez na razie nie kupuje od Karpów zimowych haftowanych bamboszy, ani od Kondejki i Sygitowej ich malowanych widokówek, na których tylko pyzate, pomarańczowe słońca się śmieją. Takoż i gliniane maski Wojtasiakowej, cały czas koło jej studni na klientów czekają, bo za bardzo się wszystkim z Afryką kojarzą.

Upał straszliwy, to i pszczoły Dopierały zamiast pożytku szukać, tną niemiłosiernie każdego kto się tylko do uli zbliża, a najbardziej spuchniętą gębę to ma stary Dopierała. Całe szczęście, że jagodzianki im dobrze idą, bo by całą rodziną dawno z torbami poszli.

Plotek to ja nie lubię, ale jako rzecznik prasowy muszę sprawiedliwą być i to wam powiem, że jak na razie, to tylko Bezatowej na sto procent się udało. Bo przestała masło klecić, w swojej ziemiance wodę z naszego źródła i podpiwek domowej roboty na tej wodzie robiony w chłodzie przechowuje. I wiecie co? Ona nie tylko te napoje z zyskiem sprzedaje, ale jeszcze ochłody spragnionych do tej ziemianki na odpoczynek krótki zaprasza i sprośne kawały ludziskom opowiada.

O!

środa, 21 lipca 2010

Upał 3

Ponieważ ksiądz odprawi naszą mszę o deszcz w późniejszym terminie, Pawłowska zdecydowała, że należy poprosić Ciesielską, żeby zajrzała do swojej szklanej kuli czy tam nie widać jakiegoś ochłodzenia. Nie, żeby nam wiejskim ludziom ciepło miało jakoś zaszkodzić, ale wczoraj na kole gospodyń Dopierała doszła do wniosku, że wszystkie nasze starania o letników psu na budę się zdadzą, bo oni co prawda do nas przyjechali, ale spędzają większość czasu w cienistym sadku Karpów i piją nieprzebrane ilości wody mineralnej, po którą stoją przed sklepem Róży już od piątej rano.

Ciesielska owszem zgodziła się, ale dopiero jak znajdzie swoją drogocenną kulę, którą schowała przed dzieciakami i na śmierć zapomniała gdzie.

Ja tam plotek nie lubię, ale myślę, że nasza jasnowidząca zbyt rzadko z owego tajemnego urządzenia korzysta skoro nie pamięta, gdzie je schowała. Może teraz zaczęła dla odmiany stawiać karty tarota?

No, ale o tych podejrzeniach to jako rzecznik naszych Fujarek muszę jak najszybciej powiadomić księdza proboszcza.

A potem, to już niech on się martwi.

niedziela, 18 lipca 2010

Zaproszenie

Powiem wam, że upał każdy zna, ale takiej aury jak u nas to nie ma chyba na całym świecie. No bo dziś u Pawłowskiej plus czterdzieści, u Dopierały wali i leje aż miło, u mnie niby chłodniej niż było, ale deszczu to tyle co kot napłakał, a Ciesielska to od rana szukała ciepłych skarpet, bo jej giczoły zmarzły!

No i co wy moi drodzy na to?

Ja tam plotek nie lubię, i byle czego do głów wam ładować zamiaru nie mam, ale jedno wam powiem. Otóż sami teraz widzicie, jakie te nasze Fujarki ogromne są, że co zagroda, to inny klimat.

Dlatego też tą drogą zapraszamy wszystkich do naszej agroturystycznej wioski!

I to i latem i zimą, bez caluśki rocek.

sobota, 17 lipca 2010

Upał 2

Dziś rano była u nas msza w intencji.

W intencji deszczu. Nie żeby jakiś tam zaraz tajfun, burza , czy też grad, co to, to nie! Deszcz by wystarczył. I to najlepiej w nocy. Wtedy może padać choćby i do rana.

Powiedziałyśmy o tym proboszczowi jak żeśmy kartkę i pieniądze w koszyku w zakrystii zostawiały, ale nie wiedzieć czemu śmiał się on tak, że nie bardzo wiedziałyśmy obie z Ciesielską co mu się stało i co mamy robić i szybko poszłyśmy na cmentarz. Na cmentarzu najchłodniej.

I to by było tyle na dziś.

A swoja drogą takie długotrwałe upały, to chyba troszkę nie po chrześcijańsku, co?

piątek, 16 lipca 2010

Upał.

Upał jaki jest każdy widzi. I dobrze. Dobrze, że tak dzień w dzień grzeje. No bo jakby raz był upał, a raz ziąb, to by się człowiek całkiem rozchwierutał, no nie?

A tak komendant straży zainstalował niedaleko remizy kurtynę wodną i zaraz wszystkie nasze i letniaków naszych dzieciaki tam poleciały. I Ciesielska rzecz jasna też. Od rana tam stoi i się schładza.

A ja se pod wieczór pójdę. Wypróbuje i sprawdzę co i jak. Nie, żebym tak koniecznie chciała, ale…muszę . Jako ten rzecznik oczywiście!

Prasowy.