Obserwatorzy

piątek, 31 grudnia 2010

Drzwi do kościoła

No i po Godach.
A na Gody przyjechało do nas, do Fujarek dużo ludzi z innego świata. Bo to do Ciesielskiej siostry bliźniaczki z Chicago, do Bezatowej syn z Kanady i Synowa z Turcji, do Pawłowskiej trzej bracia z rodzinami aż z Warszawy, do Borgowej kuzyn z Meksyku i brat z Brazylii, do Kondejowej siostra i siostrzeńcy z Australii, do Dopierałów były małżonek starej Dopierałowej ten co to na Alasce się był osiedlił, do Karpów najstarsza córka z trojgiem dzieci i wnusiem z Irlandii, do Wojtasiakowej zaś trzy córki: z Moskwy, Monachium i Jerozolimy.
No to jak na pasterkę całe to towarzystwo doszło, to mimo mrozu i śnieżycy drzwi od kościoła wcale zawrzeć się nie dało!
Nijak.
A może i dobrze?
Może i trzeba żeby te drzwi stale otwarte były?
Uzmysłowiłam to paniom z kółka różańcowego i wszystkie one przyznały mi rację.

piątek, 24 grudnia 2010

Plotek dziś nie będzie !

Oj ludzie moi kochani, życzę Wam Świąt bogatych w wianuszek wnusiów i prawnusiów, pełnych talerzy i nie gadajta w Gody o polityce.
Broń Was Boże!
Pa!!!!!

środa, 15 grudnia 2010

Goście zza siedmiu gór

Karpa dziś stała w kolejce do spowiedzi. No bo dziś to przedostatni dzień rekolekcji w naszym kościele jest. Misjonarze aż znad Bajkału do nas , do Fujarek przyjechali i nauczali naszych ludzi jak godnie żyć.
Plotek to ja nie lubię, ale wydawało mi się, że Karpa już drugi raz w kolejce do spowiedzi stała. Być może ona na Syberię wybiera się, kto wie? No tego to ja jeszcze dokumentnie nie wiem, bo i się jej o to nie pytałam, ale jak tę naszą Karpową znam, to i tak nic nie powie. Czy ja wam kiedyś opowiadałam, jak to Karpa ze swoim ósmym dzieciakiem w ciąży chodziła? Ludzie! Wtedy to ani sąsiady, ani reszta dzieci, ani nawet jej ślubny do samego końca o jej brzemienności nie wiedzieli? No, mówię wam szczerą prawdę, tak to i było. Pamiętam, że jak stary Karpa z kolejnego rejsu wrócił i od progu do dzieciaków wrzasnął, żeby matka kapuśniak na stół stawiała, bo taki głodny, że zaraz własne potomstwo pożre, to mu ich średnia, Daglezja powiedziała, że zupy nie ma, ani nic nie ma, bo mama w izbie u Kozaryny dzieciaka urodziła. Ludzie, co to się potem działo, jak do starego Karpy dotarło, że dzieciak prawdę gada, tego się ani opisać, ani nawet opowiedzieć nie da.
Dlatego właśnie wam tu mówię, że Karpina potrafi język za zębami trzymać, jak mało kto i tyle.
Czasem to i taka kobieta na wsi przydatna się staje, bo to unikat , taki prawdziwy biały kruk. Reszta naszych fujareckich kobitek nad podziw gadatliwa jest. Może tylko oprócz starej Cichoszki, co to na wózku siedzi i tylko głową kiwa, no ale Cichoszka jak jeszcze zdrowa była, to co miała powiedzieć, to dwu, a nawet i trzykrotnie limit przekraczając nam wszystkim i każdemu z osobna powiedziała.
Co ja wam tu trukam i trukam, czas iść placki piec, bo jutro ostatnie rekolekcje są, będziemy naszych gości żegnać i trzeba ich na drogę solidnie zaopatrzyć. Każda z pań z naszego kółka dziś piecze i żadna ani jaj, ani bakalii nie pożałuje.
A Karpina zapewne kwartę miodu do swojego placka doda, żeby osłodzić ojcom długą drogę na tę ich Syberię.

sobota, 11 grudnia 2010

Mgławice

Dopiero co Mikołajowy odpust w naszym kościele świętowalim...śmy, a tu już i na Gody idzie. Oj piękne latoś Gody nam się szykują! Śniegu po kolana, mróz się w nosy wgryza, wszystko tak jak być powinno.
W całych Fujarkach piernikami ...pachnie, Bezatowa prawie naga na parapecie stoi i szyby w całej chałupie poleruje, a Ciesielska od tygodnia nad szklana kula medytuje, żeby jak najwięcej zobaczyć a potem ludziskom we wsi opowiedzieć, co tam zobaczyła.
Ja tam plotek nie lubię, ale Bezatowa jak po płyn do mycia okien do spółdzielni naszej wczoraj leciała to i do mnie na chwilkę wpadła. No i wtedy właśnie powiedziała mi Bezatowa w wielkiej tajemnicy, że Ciesielska jakieś tam kłopoty z tą swoją kulą ma, i że mgławice jakieś zamiast ostrych obrazów widzi. A ja wam powiem, że mnie to się wydaje, że to nie żadne mgławice, tylko dym z papierosów, co to je jej najmłodszy prawie pod okiem matki bezkarnie popala.
Jakby tak Ciesielska chłopu kazała pasa zdjąć i najmłodszemu tyłek skroić, a potem kieszonkowe do zera obciąć, to może by się tym sposobem z nałogu wyleczyć dał, kto wie? Ale dzieciaki u nas to teraz i od wójta mądrzejsze są, bo jak ja to chłopakowi wieczorem przy furtce powiedziałam, to wiecie co mi odpowiedział? Że go ustawa broni !
A ja się wam przyznam po cichu, że cały czas od wczoraj to ja o tych mgławicach jednak myśleć nie przestaję. No , bo jeśli to jednak nie dym z Saturninowych skrętów, to co?
A jeśli Ciesielska w naszych Fujarkach jakieś nowe ciało niebieskie, albo i inne jakieś zjawisko nadprzyrodzone odkryje, to co będzie?
Jak się wtedy do takiego odkrycia powinny ustosunkować panie z kółka różańcowego i kobiety z wiejskiego koła gospodyń?
Ho, ho, to trzeba moje drogie drobiazgowo przemyśleć będzie i może nawet więcej osób wtajemniczyć?
Kto wie?

wtorek, 7 grudnia 2010

Zdolna kobieta

Po pierwsze: z okazji odpustu w naszym kościele my panie z kółka różańcowego złożyłyśmy się i dałyśmy proboszczowi nowy obrus na ołtarz główny naszego kościoła, który ślicznie wyhaftowała nasza zdolna Wojtasiakowa.
Po drugie : z okazji „Mikołajek“ my kobiety z fujareckiego koła gospodyń złożyłyśmy się i dałyśmy wikaremu czapkę i szalik, które nasza zdolna Wojtasiakowa pięknie zrobiła na drutach.
Amen

sobota, 4 grudnia 2010

Machorka

Wspomniałam wam o pubie naszym fujareckim, ale nie dodałam, że nasz pub całkiem inny od tych miastowych jest, bo w miastach to w nich więcej młodych przychodzi, a u nas odkąd to mąż Borgowej ma tam wieczorne dyżury, to raczej nie. Znaczy się młodzi zaglądają, owszem, ale jak Beniamin Borg siada z kawą przy barze , to młodzi rozchodzą się zaraz do domów. No, a jak już młodzi ruszają w swoja stronę, to do pubu zaczynają się schodzić nasze chłopy. I baby też, owszem. Bo nasz pub jak to lubi gadać stary Dopierała, to taki bardziej irlandzki był. Calutkie rodziny czasem tam spotkać można było. Śpiewy i tańce niekiedy nawet zobaczyć i usłyszeć można było. A i guinnessa się w nim napić szło. Albo i żywca !
Dobrze było, ale się skończyło.
Ja tam plotek nie lubię, ale tyle wam powiem, że ja też nie raz tam zachodziłam i teraz to jednego mi żal. Wiecie czego? Zapachu (czy tam smrodu jak to poniektórzy chcą!?) machorki. Ot, co. Te chmurki dymu pod czarnym sufitem to była ozdoba i znak rozpoznawczy tego miejsca. Nie do podrobienia nawet przez photoshop. I dlatego, jak teraz zakaz palenia w naszym pubie panowie w stolicy nam uchwalili, a sami sobie w swoim zakładzie pracy palą bezkarnie, to ja na znak protestu do pubu chodzić nie będę i już!
Nie wiem jak inne baby i chłopy postanowią i nikogo buntować nie zamierzam, ale moja noga tam nie postanie i już.
Niech już sobie młodzi to miejsce zaludnią jak zechcą.
Nam starym pora umierać, daję słowo!

piątek, 3 grudnia 2010

Studnia

A nie mówiłam , że zimy jak nie ma to nie ma, ale jak przyjdzie z nagła, to już klękajcie narody! A co nie mówiłam? A może i nie mówiłam… No, ale przyszła z nagła i jak białym puchem sypnęło to i studni Pawłowskiej z mojego okna nie widać. Ja tam jak wiecie plotek nie lubię, ale czasem lubię sobie oprzeć żołądek na parapecie i na studnię Pawłowskiej z daleka popatrzeć. Bo tam (nie wiadomo z jakiej przyczyny) najczęściej spotykają się i nasze fujareckie plotkary, i młodzi na randki i chłopy co na piwo w stronę pubu potem idą . Co dziwne , to to, że te chłopy to nigdy do pubu pojedynczo nie idą. Zawsze grupami! Ja to myślę, że oni żonek boją się nadzwyczajnie. I nawet jak który wdowcem jest to zawsze przy tej studni Pawłowskiej na jakiegoś towarzysza czeka. A co do samej studni, to ona zwyczajna taka, żeliwną, jasnoniebieską pompę ma z wierzchu i rączkę na czerwono pomalowaną. Teraz to tej studni prawie nie widać, bo mimo, że ona prawie nie używana, to Pawłowscy solidnie ją na zimę ogacają. Odkąd to ten mróz solidnie przycisnął fujareckie dzieci przywiązały do korpusu studni rozłożystą gałąź i wieszają na niej skórki słoniny dla sikorek. A ja to se patrzę jak do tej słoniny to i sroki i wrony się zakradają. I tak sobie myślę, że z ptaszyskami, to tak jak i z ludźmi jest; kto większy i silniejszy ten i do koryta drogę szybciej znajdzie.

Co nie mam racji?