Lubicie krokiety? Nie pytajcie jakie. Nie pytajcie z czego. Byle jakie i z byle czego, ot tak zapytałam. O krokiety mi chodzi i tyle. Nazwa mi się podoba. Jak te letniaki zaczęli się do nas z miast okolicznych zwlekać, to zauważyłam, że i nasz język kulinarny w Fujarkach zaczął się lekko zmieniać. Ale czy to na lepsze? A tego to ja już nie wiem, sami oceńcie. Np. Ciesielska, nie jadła dziś na obiad, ani łazanek z kapustą, ani krupniku na kościach schabowych, ani fasolowej z zacierką. Ona jadła krem z brokułów. Z grzankami!
I co? Łycha od kopary wam opadła? Wiedziałam.
Więc jak ona tak, to ja chodaki na kulasy raz , raz i do Pani Jeżowej po przepis na te krokiety ziemniaczane z oscypkiem i szynką. A co? Będzie mi tu jasnowidząca kremem imponować? Niedoczekanie!
Ja tam moi kochani plotek nie lubię, i byłabym ostatnia, co to ma coś przeciwko jakimkolwiek zmianom w naszych Fujarkach, co to, to nie. No chyba, żeby Róża sprowadziła do sklepu dopalacze, to bym była przeciwna. Wczoraj wieczorem po czerwcowym nawet o tym naszemu proboszczowi i wikaremu nadmieniłam. Obaj się ze mną zgodzili, bez gadania. No bo po co komu jakieś tam nowe wymysły, co to na dodatek złe myśli do głów sprowadzają, jak my na naszych polach i łąkach tak wielkie bogactwo, roślin zielarskich mamy, że tylko rwać, suszyć (albo i nie suszyć) i pić. Na ten przykład dziurawiec, przecież on nie tylko na wątrobę niezastąpiony jest, ale i na złe samopoczucie psychiczne też. Pokłóciłaś się z chłopem? Chlapnij kubas dziurawca i przejdzie ci złość jak kac po kapuśniaku. Tylko potem pamiętać trzeba, żeby po dziurawcu na słońce nie leźć, bo plamy brązowe na gębie wyjść mogą i tyle. Pamiętam jak Karpa swojego najmłodszego Domicjusza rodzić miała i z własnym ojcem o bocianie gniazdo się pożarła. Wtedy to Dopierała z Bezatową do chałupy Kondejowej ją wciągnęły i dały się napić dziurawca kubas. Dla spokojności. Kobita się uspokoiła, ale zaraz potem na słońce poszła, żeby płótno co się na łące bieliło pozbierać. Nawet nie wiedzieć kiedy plam brunatnych dostała. I jak wracała z łąki na Pawłowską się natknąć musiała. No i zaraz potem Pawłowska plotkę po wsi puściła, że Karpa na sto procent dziewuchę urodzi, bo na gębie zmieniona jest. A tu niewiele myśląc po tygodniu Karpowa zległa Domicjusza na świat wydawszy.
I tyle było Pawłowskiej gadania. Ona tyle wie, czego zjeść nie może. Od tego co wiadome i nie wiadome w naszych Fujarkach to jestem JA.
Wszyscy o tym doskonale wiedzą i nikt nawet nie myśli zaprzeczać, bo nie ma moi kochani po co.
A co do krokietów, to dowiedziałam się , że Pani Jeżowa blog taki w necie pisze i tam co i raz przepis jakiś swój, albo i nie tylko swój własny zamieszcza. Jak na tablicy ogłoszeń , co to je u nas w Fujarkach aż dwie mamy. Jedna koło domu parafialnego wisi, a drugą sołtys niedawno na remizie umieścił. I tam można swoje ogłoszenia przyczepić. I ani grosza za to ani ksiądz, ani komendant nie biorą. Taka darmowa informacja dla całej społeczności. Żeby nikt nie gadał, że jak wieś to zaraz musi pazerna na te parę grosiaków być. Co to, to nie.
I dobrze.