Nie wiem czy wam kiedykolwiek opowiadałam o moim dalekim powinowatym z Koszelewa nieopodal Paździerzownicy. Nie?
A to wszystko przez to, że jak wiecie czego jak czego, ale plotek to ja nie lubię i już.
Otóż stryjeczna babka mojej świętej pamięci teściowej Praskowii była z domu Czyprak i urodziła się w Paździerzownicy, jeszcze w XIX wieku. Potem syn jej ożenił się z dziewczyną z pobliskiego Koszelewa. Tam młodzi wykorzystując niemały posag rudowłosej Kunegundy pobudowali wielgachną chałupę, obrośli w nielichą gromadkę dzieci i tak rozsiewali swoich ryszawych potomków po całej okolicy.
Teraz to już nie ma ani tej drewnianej chałupy, ani ryszowatości; domy tam teraz murowane, a potomkowie rozjechali się po świecie całym tak, jak to w każdej większej rodzinie polskiej bywa.
A tak przy okazji to muszę wam wspomnieć, że jeden z prawnuków Praskowii co to na pamiątkę pierwszej komunii dostał od swojej chrzestnej niemiecką maszynę do szycia, najpierw w zabawie, a potem w szkole tak się tego szycia wyuczył, że razem ze swoją starszą siostrą do stolicy Francji wyjechawszy, słynny teraz już w całej połowie Europy salon mody damskiej i dziecięcej na własność posiada. I dlatego właśnie ja do dziś dnia wszystkim chrzestnym rodzicom w Fujarkach do głów wkładam, że dzieciakom w podarunku warto takie coś ofiarować, co by ich mogło w przyszłości do majątku i sławy doprowadzić.
No i teraz po latach dowiedziałam się, że jeden z potomków tamtych wspomnianych przeze mnie wyżej Czypraków rozsławia imię swojej rodziny prowadząc w internecie blog.
Ale jaki!
No moi drodzy nic więcej wam nie powiem. Musicie tam sami zajrzeć. Ja sama znalazłam adres do tego bloga przypadkiem, szukając przepisu na indycze wątróbki.
Może tylko jeszcze na koniec wam wspomnę, że ten Antoni pisze bardzo, ale to bardzo smacznie.
A tu macie jego adres, o :
A to wszystko przez to, że jak wiecie czego jak czego, ale plotek to ja nie lubię i już.
Otóż stryjeczna babka mojej świętej pamięci teściowej Praskowii była z domu Czyprak i urodziła się w Paździerzownicy, jeszcze w XIX wieku. Potem syn jej ożenił się z dziewczyną z pobliskiego Koszelewa. Tam młodzi wykorzystując niemały posag rudowłosej Kunegundy pobudowali wielgachną chałupę, obrośli w nielichą gromadkę dzieci i tak rozsiewali swoich ryszawych potomków po całej okolicy.
Teraz to już nie ma ani tej drewnianej chałupy, ani ryszowatości; domy tam teraz murowane, a potomkowie rozjechali się po świecie całym tak, jak to w każdej większej rodzinie polskiej bywa.
A tak przy okazji to muszę wam wspomnieć, że jeden z prawnuków Praskowii co to na pamiątkę pierwszej komunii dostał od swojej chrzestnej niemiecką maszynę do szycia, najpierw w zabawie, a potem w szkole tak się tego szycia wyuczył, że razem ze swoją starszą siostrą do stolicy Francji wyjechawszy, słynny teraz już w całej połowie Europy salon mody damskiej i dziecięcej na własność posiada. I dlatego właśnie ja do dziś dnia wszystkim chrzestnym rodzicom w Fujarkach do głów wkładam, że dzieciakom w podarunku warto takie coś ofiarować, co by ich mogło w przyszłości do majątku i sławy doprowadzić.
No i teraz po latach dowiedziałam się, że jeden z potomków tamtych wspomnianych przeze mnie wyżej Czypraków rozsławia imię swojej rodziny prowadząc w internecie blog.
Ale jaki!
No moi drodzy nic więcej wam nie powiem. Musicie tam sami zajrzeć. Ja sama znalazłam adres do tego bloga przypadkiem, szukając przepisu na indycze wątróbki.
Może tylko jeszcze na koniec wam wspomnę, że ten Antoni pisze bardzo, ale to bardzo smacznie.
A tu macie jego adres, o :
http://kuchnianagazie.blogspot.com/
Oj udał mi się ten mój daleki powinowaty, udał !