Obserwatorzy

niedziela, 11 listopada 2012

Antoni na gazie

Nie wiem czy wam kiedykolwiek opowiadałam o moim dalekim powinowatym z Koszelewa nieopodal Paździerzownicy.  Nie?
A to wszystko przez to, że jak wiecie czego jak czego, ale plotek to ja nie lubię i już.
Otóż stryjeczna babka mojej świętej  pamięci teściowej Praskowii była z domu Czyprak i urodziła się w Paździerzownicy, jeszcze w XIX wieku. Potem syn jej ożenił się z dziewczyną z  pobliskiego Koszelewa. Tam młodzi wykorzystując niemały  posag rudowłosej Kunegundy  pobudowali  wielgachną chałupę, obrośli w nielichą gromadkę dzieci i tak rozsiewali swoich ryszawych potomków po całej okolicy.
Teraz to już nie ma ani tej drewnianej chałupy, ani ryszowatości; domy tam teraz murowane, a potomkowie rozjechali się po świecie całym tak,  jak to w każdej większej rodzinie polskiej bywa.
A tak przy okazji to muszę wam wspomnieć, że jeden z prawnuków Praskowii co to na pamiątkę pierwszej komunii dostał od swojej chrzestnej niemiecką maszynę do szycia, najpierw w  zabawie, a potem w szkole tak się tego szycia wyuczył, że razem ze swoją starszą siostrą do stolicy Francji wyjechawszy, słynny teraz  już  w całej  połowie Europy salon mody  damskiej i dziecięcej na własność posiada.  I dlatego właśnie ja do dziś dnia  wszystkim chrzestnym rodzicom w Fujarkach do głów wkładam, że dzieciakom w podarunku warto takie coś ofiarować, co by ich mogło w przyszłości do majątku i sławy doprowadzić.
No i teraz po latach dowiedziałam się, że jeden z  potomków tamtych wspomnianych przeze mnie wyżej  Czypraków rozsławia imię swojej rodziny prowadząc w internecie blog.
Ale jaki!
No moi drodzy nic więcej wam nie powiem. Musicie tam sami zajrzeć.  Ja sama znalazłam adres do tego bloga przypadkiem, szukając przepisu na indycze wątróbki.
Może tylko jeszcze na koniec wam wspomnę, że ten Antoni pisze bardzo, ale to bardzo smacznie.
A tu macie jego adres, o :

               http://kuchnianagazie.blogspot.com/

Oj udał mi się ten mój daleki powinowaty, udał !

niedziela, 4 listopada 2012

"Bestyjka"

Przedwczoraj, jak wyszłam minutę wcześniej z wieczornego nabożeństwa za Zmarłych, tuż za mną wyszła z kościoła Karpina. No i tak razem szły my w stronę swoich domów. Ale nie za spokojnie, o nie! Otóż ta właśnie, wyżej wzmiankowana Karpina miała do mnie pretensje, że nie mam czasu, żeby z nia pogadać, a na ostatnim zebraniu kółka różańcowego nie zamieniłam z nią nawet pół słowa. Ma ona bowiem poważne kłopoty ze swoja „bestyjką“. A mianowicie środkowa córka Karpów dostała propozycję pracy w biurze poselskim jakiejś partii opozycyjnej. No i rodzice od miesiaca się głowią, czy dać jej na tę robotę swoje pozwoleństwo , czy nie. Bo to podobno zarobek dobry. Ale z drugiej strony daleko i dojeżdżać by trzeba pekaesem. Podobno z czasem miałaby szansę na słuzbową stancję i to nawet za darmo, ale to juz całkiem by dzieciaka od starych rodziców odseparowało. O męża na stanowisku to na mur by małej łatwiej w takiej pracy było, ale te miastowe chłopaki wcale, ale to wcale się Karpom nie podobają. No i wreszcie fakt bezsprzeczny, że zdjęcia Karpianki w gazecie partyjnej widziałyby całe Fujarki, ale z kolei strach przed przeciwnikami partyjnymi caluśką rodzinę paraliżuje. No i dlatego mnie jako obcej osobie Karpina swoje dylematy przedstawiła, licząc na moją mądrą radę. Owszem nie powiem, wielu radziłam i może nadal radzić jeszcze będę, ale jaka ja dla tej dziewuszyny obca? A kto jak maluśka na koklusz zapadła głowinę jej podnosił, żeby się dzieciaczyna nie zadusiła? A kto jak nie ja osy od jej lizaka na łące przy pasieniu krowiny odpędzał? A kto pokaleczone kolaniska pod własną studnią obmywał? Ja, ja i jeszcze raz ja. Plotek to ja nie lubię, ale słyszałam jak Ciesielska kiedyś do Kondejowej po cichu gadała, że jej, znaczy się Ciesielskiej to się wydaje, że cudze rady to były dobre w XX wieku, ale nie teraz. Teraz każdy musowo własnego serca i własnego rozumu słuchać musi i tyle. A tak naprawdę, to jak ja tu mogłabym rady dawać, podczas gdy Karpina córy nawet dokładnie się nie dopytała, w biurze jakiej partii miałaby ona tę  robotę dostać?