Obserwatorzy

czwartek, 3 maja 2012

Plagiat

Jak nie pisałam, to nie pisałam, ale teraz taki mus przyszedł, że piszę.
Otóż moi kochani ta piosenka co to z nią  „Jarzębina“ wygrała  przyśpiewkę na Euro 2012 to oczywisty plagiat jest i tyle. A było to tak.
Szwagier Ciesielskiej, niejaki Ambroży z Fujarek Dolnych ma stryjecznego brata , który mieszka w Kocudzy. Mało, że on tam mieszka, ale jeszcze w dodatku ma tam całą rodzinę, a między innymi żonę i jej siedem sióstr. W różnym wieku te siostry i ta żona są, ale fakt faktem, że już nie takie najmłodsze. No i łońskiego roku, jak u nas był dzień strażaka to ta żona wzięła te wszystkie siostry i razem ze stryjecznym bratem szwagra Ciesielskiej przyjechała do naszych Fujarek. Niby, że na chrzściny jego wnuka przyjechali.
Ale teraz dopiero wyszło szydło z wora. I nie o żadne chrzściny  bynajmniej  im się rozchodziło, ale o nasze rdzenne, fujareckie melodie! Bo te wszystkie kobity należały właśnie do zespołu „Jarzębina.
Bo melodia, na którą one śpiewają tę swą piłkarską przyśpiewkę jest NASZA!  I tylko nasza.
No to teraz sami rozumiecie czemu ja wam o plagiacie gadam, no nie?
Ba! Nawet słynne teraz w całej Polsce  „ ko-ko“ też jest jest nasze! Bo u nas ta piosenka to wcale nie o piłce jest, tylko o czymś, a właściwie o kimś całkiem innym. Otóż  powstała ona wiele lat temu na urodziny poprzedniego komendanta naszej ochotniczej straży pożarnej, słynnego z szybkości i zwinności w całym naszym powiecie,  Konstantego Drożdżyka, który kończył  wówczas 80 lat. A w refrenie powtarzały się słowa następujące:
“ Koko, Koko  przetrzyj oko,
  spójrz wysoko Koko nasz;
   Komendancie stań na starcie,
  zawsze pierwsza nasza straż.“
No i sami widzicie, że wiem co gadam, prawda?
A dziś  w związku z tą nagle  zaistniałą sytuacją  zdecydowałam, że wieczorem zrobimy nadzwyczajne, wspólne  zebranie kółka różańcowego i  fujareckiego koła gospodyń wiejskich, na którym przedyskutujemy sprawę bojkotu Euro 2012 .
To znaczy zdecydujemy czy ów bojkot tylko w Fujarkach i okolicy będzie, czy też go rozszerzymy gdzie się tylko da.
Ale najpierw muszę skonsultować tę sprawę ze słynnym w gminie potomkiem komendanta  Drożdżyka, Szczepanem, który to od lat kilku pomieszkuje w domku na drzewie, razem ze swoją lunetą i wypatruje, czy przypadkiem nie zagraża nam tu żadna asteroida.
I mimo, że nie lubię plotek, to  jednak o Szczepanie wam napiszę, ale już kiedy indziej.