Plotek to ja nie lubię, ale powiem wam szczerze, że jeśli chodziłoby o jakąś zwykłą rzecz to pewno bym i Pawłowską przechowała. Chyba , żeby chodziło o morderstwo, no to wtedy nie. Za nic! Ale ludzie! Pawłowska i morderstwo??? Skądże! Borgowa, może i tak, Bezatowa... no kto wie, za Kondejową też bym dwóch groszy nie dała. A już najpewniej to albo Dopierała, albo Wojtasiakowa. Bo Ciesielska jak tak się zastanowić, to chyba prędzej by już coś podwędziła, nie?
Może i durnowato gadam moi drodzy, ale sytuacja wtedy taka była, niespodziewana, że nawet mnie przerosła.
Na szczęście dla mnie i moich pokręconych domysłów wszystko się niedługo potem wyjaśniło. Znaczy się, Pawłowska mi wyjaśniła.
Powiedziała, a właściwie konspiracyjnie wyszeptała mi do ucha, że jak nasze koło gospodyń spotkało się z wiadomym posłem, w wiadomym miejscu i wiadomej sprawie, to dla równowagi dobrze by było, żeby panie z koła różańcowego wybrały się teraz z wizytą do Torunia.
I to szybko!
Nooo, wiecie moi kochani? Ja dopiero wtedy odkryłam, że ta nasza Pawłowska to całkiem niegłupia baba jest. No i jaka z tej naszej babeczki doskonała dyplomatka!
Jak wszystkie Fujarczanki zresztą!